Bartek – gdy zachorował – był siedmiolatkiem. W październiku 2011 roku, po przeprowadzonych badaniach potwierdzono, że w mózgu (splot naczyniówkowy lewej komory) znajduje się guz o wymiarach 5×5 cm!!! Konieczna była pilna operacja…
Guza mózgu nie udało się usunąć w całości a otrzymane po kilkunastu dniach wyniki badań histopatologicznych, potwierdziły najgorsze przypuszczenia neurochirurgów: nowotwór złośliwy (Carcinoma plexus chorioidei). Na dalsze leczenie Bartek został skierowany na oddział onkologiczny Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie przeszedł 6 cykli chemioterapii, został również poddany 6-cio tygodniowemu leczeniu radioterapią. Niestety… 9 lipca 2012 r. miała miejsce powtórna operacja… a ze względu na duże zagrożenie życia ponownie nie było możliwości całkowitego usunięcia guza.
Każdorazowo, po kolejnych badaniach i konsultacjach w ogromnym napięciu czekamy na ich wyniki, mając nadzieję, jak za każdym razem, że będzie to już koniec zmagań z chorobą. Tak się działo przez ponad półtora roku, do dnia 04.11.2013 r., gdy zostaliśmy poinformowani o konieczności poddania się kolejnemu zabiegowi usunięcia powiększającej się torbieli, w miejscu, w którym wcześniej rozwijał się nowotwór. Operacja przebiegła bez komplikacji i Bartek po krótkiej rekonwalescencji powrócił do pełni sił i swoich codziennych zajęć – szkoły, zabaw, jazdy na rowerze, spacerów…
Strach przed kolejnymi badaniami okresowymi nie mijał, ale nasze nastawienie zawsze pozostawało bardzo optymistyczne, ponieważ byliśmy pewni, że chorobę nowotworową mamy już dawno za sobą.
25. czerwca 2014 r. zabrakło nam słów… Uważam, że jestem dość silny psychicznie, a wielu moich znajomych uważa mnie za bardzo twardego gościa, ale od chwili otrzymania wyników badania… płaczę jak dziecko!
U Bartka, po badaniu rezonansem magnetycznym, wykryto 5 nowych ognisk (przerzutów) choroby – pojawiło się 5 guzków nieoperacyjnych. Synek został skierowany na intensywne i bardzo wyczerpujące leczenie chemioterapią całodobową, po której aktualnie dochodzi do siebie.
Aby ratować jego życie musimy pilnie podjąć wszelkie kroki, aby z najlepszymi specjalistami na świecie odbyć konsultacje, a następnie skierować Bartusia w miejsce, gdzie wiedza i doświadczenia związane z leczeniem tego rodzaju nowotworu są największe.
Od 2012 r. nasza sytuacja zdrowotna i finansowa zmieniła się o 180 stopni. Stres i nerwy wywołały u mojej żony obustronnego raka piersi – aktualnie jest w trakcie leczenia.
Potrzebujemy wsparcia z zewnątrz – sami nie jesteśmy w stanie zapewnić opieki medycznej, podróży do szpitali, drogich konsultacji, badań, zachowania szczególnych warunków higieny ze względu na osłabienie organizmu Bartka i duże prawdopodobieństwo zaistnienia infekcji oraz zapewnienia opieki nad pozostałymi dziećmi. Leczenie w Niemczech to koszt około 450.000 zł, a w Stanach Zjednoczonych to około 600.000 zł
Żyjemy w strachu, w wielkiej niepewności, nie mogąc w żaden sposób wpłynąć na wynik leczenia. Naprawdę robimy WSZYSTKO co możliwe, aby ratować życie naszego dziecka, chcemy z Bartkiem spędzić jak najwięcej czasu i spełniać Jego marzenia.
Dziękuję za wszelką pomoc i wsparcie – tata Bartka.