10 lat Fundacji – wspomnienie Agnieszki, mamy Sary cierpiącej na achondroplazję Fundacja jest dla nas – nie przesadzę, kiedy napiszę – Rodziną. To ogrom pozytywnych emocji, miłych spotkań, wspólnych chwil, łez i wzruszeń, a także wielkie poczucie bezpieczeństwa, że nie czujesz się sama i osamotniona ze swoimi troskami, zagrożeniami, strachem, tylko masz na wyciągniecie ręki dobre słowo, wspaniałych przyjaciół, cudowne mamy, które mierzą się codziennie z ogromem problemów i trosk – o wiele gorszych niż Twoje własne i jeszcze stać je na dowcip, dobre słowo dla drugiej kobiety oraz wsparcie. I nasza kochana opoka – Sylwia wraz z cudownymi kobietkami, które pracują z nami na co dzień. Uwielbiam Was wszystkie bez wyjątku. Fundacja nauczyła mnie wiele rzeczy, przede wszystkim tego, żeby nigdy nie lękać się prośby, dystansu do własnych problemów i obciążeń, wrażliwości na najwyższym poziomie, miłości, uduchowienia, wdzięczności i wiele innych, które trudno nazwać.O Fundacji dowiedziałam się w pracy – od 15 lat jestem pracownikiem socjalnym w MOPS Katowice. Moja Pani Kierownik, ta pierwsza, najlepsza, cudowna, wrażliwa kobieta – babcia dwójki niepełnosprawnych wnuków bliźniaków zapytała: „Aga jest prośba o wytypowanie spośród naszych pracowników mamy z niepełnosprawnym dzieckiem. Jest Fundacja, która chciałaby pomóc”. Wiedziała o mojej Saruni i jej niepełnosprawności. Sara miała wówczas około czterech lat. Zgodziłam się bez żadnych obiekcji, zwłaszcza że wiedziałam, jaka praca i leczenie czeka nas wkrótce do przejścia z Sarą, która od urodzenia cierpi na wrodzoną wadę kości długich – achondroplazję, czyli karłowatość. To piękna historia przepleciona łzami wzruszeń, radości, cierpienia i bólu… ale dzięki Fundacji nie byliśmy sami, właściwie nie wyobrażam sobie, aby w naszym życiu zabrakło kiedyś Sylwii i naszej Fundacji, przecież tyle lat jesteśmy razem, przywiązaliśmy się do niej i do wszystkich mam niepełnosprawnych dzieci, wspaniałych, cudownych ludzi. Mam wrażenie, że od zawsze są z nami i będą już na zawsze. Pierwszą osobą, która nawiązała z nami kontakt z Fundacji była niepracująca już w Fundacji Paula, bardzo ciepła, wrażliwa osoba, później pierwsza aukcja fundacyjna w katowickim hotelu, niesamowite doznanie i cudowne emocje. Sara szczęśliwa, już po pierwszym etapie wieloletniego leczenia. Później tysiące wspaniałych spotkań, rozmów, wyjazdów z innymi mamami i poznawanie wspaniałych ludzi, to niezapomniane chwile, które nie raz były tym, co wówczas ratowało różne stany emocjonalne nas wszystkich i powodowały, że trudne chwile łatwiej się przechodziło i znosiło.Naprawdę w każdej kryzysowej sytuacji Fundacja stawała na wysokości zadania (i nie mam tu na uwadze tylko pomocy finansowej), nigdy mnie nie zawiodła i nie odmówiła pomocy. Sylwia, za to zawsze będę wdzięczna i będę dziękowała do końca życia. Nie sposób nie wspomnieć, jak i sama Fundacja na czele z każdym z pracowników przechodziła szereg pozytywnych zmian, przemian, ile nowych, cudownych pomysłów powstało w ich głowach, żeby nam było dobrze, abyśmy mogli jak najwięcej wynieść z tych relacji. Najbardziej widoczne było to w okresie pandemii, kiedy nakazy i izolacja spowodowały wiele problemów i trudnych chwil dla nas i naszych dzieci. To wielkie szczęście móc być w naszej Fundacji, to wielka wygrana i prezent od losu – nie – to raczej opatrzność Boska, przecież to na pewno nie był przypadek. Bóg tak chciał i postawił na naszej drodze tak cudowne Anioły. DZIĘKUJĘ SYLWIA, DZIĘKUJĘ DZIEWCZYNY I DZIĘKUJĘ KOLEŻANKI – I TOBIE PANIE ZA TEN DAR.
Agnieszka Chodoś-Szczepanek
Pragnę podziękować naszej nieziemskiej Fundacji Między Niebem a Ziemią, dzięki której Julcia ma dodatkową rehabilitacje oraz zapewnioną opiekę.
Dziękuję za dzień kiedy pewnej kochanej Beatce opowiedziałam naszą historię i dzięki temu poznałam Sylwia Zarzycka.
Kochani darczyńcy z Fundacji Między Niebem a Ziemią. Robicie wiele dobrego i dajecie oddech wielu rodzinom, które na co dzień 24 h na dobę opiekują się i kochają bezwarunkowo swoje chore dzieci.
Dziękujemy!
Kreatywność naszych fundacyjnych rodziców jest niesamowita… cieszymy się, że mogliśmy współfinansować zakup takiego oto serduszka.
Tak o pojawieniu się serca przy ZSP nr 13 w Katowicach Giszowcu pisze Mama Tomka w grupie Tomek Długosz i jego zmagania z codziennością dla którego powstało to serce:
Wakacje trwają w najlepsze, a my wcale nie zwalniamy tempa. Dzieje się i chcielibyśmy się tym pochwalić. Od wczoraj (13 sierpnia) przy ZSP nr 13 w Katowicach Giszowcu, dawniej SP nr 51, stanęło serce na nakrętki dla Tomka.
By pandemia nam już nie przeszkadzała w akcji „Nakręć się na pomaganie”. Widać go doskonale z ulicy od strony poczty. Pojemnik ten zakupiliśmy, dzięki pomocy finansowej dwóch fundacji.
Pierwsza Fundacja Między Niebem a Ziemią, co zresztą widać, stała się naszym dobrym duchem akcji. W tym miejscu kieruję serdeczne podziękowania na ręce wspaniałej prezes Fundacji Sylwii Zarzyckiej, która wyraziła zgodę na spore dofinansowanie, naszego pierwszego serca dla Tomka. Sylwia jesteś naszym Aniołem, który czuwa zawsze i dba o Tomka. Dziękuję Ci za to z całego serca.
Dziękuję, że po raz kolejny Fundacja pokazała jaką ma moc i pomogła w zakupie i tego pojemnika, który będzie realnie wspierał zmagania Tomka z jak wiecie trudną rzeczywistością. To szlachetna pomoc, która da nam więcej czasu i da nam szansę, by Tomek godnie żył.
Wierzę w to, że społeczność szkolna i ich Rodziny, nadal będą nas wspierać i będą to robić tak niesamowicie jak dotąd.
Teraz mamy tą przewagę, że serce można napełniać całą dobę, nie zważając na nic. To też wielkie ułatwienie dla mnie, bo nie mam ram czasowych, by zaplanować odbiór. Cieszę się z tego również.
Dziękuję w tym miejscu Pani Dyrektor ZSP nr 13, że wyraziła zgodę na postawienie tego pojemnika na terenie przylegającym bezpośrednio do szkoły. Bo dzięki temu możemy kontynuować tak fajną akcję rozpoczętą już kilka lat temu. W nieco ulepszonej mam nadzieję formie, ale nadal wspierającej Tomka.
Kolejne jakże ważne podziękowania kieruję do Pani Marysi Ryś, która w moim imieniu przeprowadziła z dyrekcją rozmowy o tym projekcie i jego wykonaniu.
Poświęciła sporo swojego czasu, kiedy ja nie mogłam wyjść z domu i nic załatwić osobiście. Dziękuję, że od wielu lat jest Pani z nami . Dziękuję, że nas Pani wspiera i walczy o lepsze jutro Tomka.
Dziękuję wreszcie Panu konserwatorowi, który nam to tak porządnie zamontował, ustawił na wyznaczonym miejscu i zrobił to z tak po prostu z potrzeby serca.
Pozdrawiamy serdecznie
Tomek z Mamą
„Jeśli myślisz, że jesteś za mały, aby uczynić różnicę, spróbuj spać w obecności komara.” Dalajlama
Od dziesięciu lat pracując z rodzinami, w których znajdują się nieuleczalnie chore dzieci często słyszałam pytanie dlaczego małe, niczemu niewinne dzieci chorują na tak ciężkie choroby. Nie ma dla nich nadziei i ratunku. Wiele o tym w pewnym momencie myślałam. Dziś odpowiadam zwykle tak…
Chore dzieci zmieniają nasz świat i ludzi – sama widziałam wiele takich przemian. Chore dzieci są naszymi nauczycielami: wrażliwości, empatii, miłości i poświęcenia drugiemu człowiekowi. Często moim fundacyjnym rodzicom mówię:
– Czy wyobrażacie sobie jak wyglądałby nasz świat, gdyby nie było chorób i rożnych nieszczęść ? Gdyby wszyscy ludzie byli piękni, zdrowi, szczęśliwi i bogaci ? Przecież to by była straszna degrengolada.
Tak właśnie myślę. Często obracam się w środowisku osób, które pod względem materialnym mają wszystko: władzę, pieniądze i rzeczy, o których można tylko marzyć. Są też zdrowi i nie borykają się z jakimiś wielkimi problemami. Czy to wszystko daje im poczucie szczęścia i sprawia, że stają się wspaniali, hojni, dobrzy, przyjacielscy ? Niestety nie … Wielu z nich nie wytrzymuje tej presji….
Trudne sytuacje, choroby dzieci sprawiają, że ludzie się zatrzymują, zaczynają myśleć głębiej. Często właśnie chore dzieci uczą innych pomagania, empatii, sprawiają, że zaczynamy patrzeć na życie inaczej. Może to nie zawsze są jakieś wielkie przemiany, ale niekiedy są … Wiele osób dopiero w kontakcie z tak ciężko chorymi dziećmi zaczyna doceniać to, co ma. Ja sama jestem tego ewidentnym przykładem… Dostrzegamy, że zdrowie wcale nie jest czymś oczywistym i gdy je mamy, to naprawdę mamy bardzo wiele.
Wiem doskonale, że żadnego rodzica chorego dziecka nie przekona to, co napisałam, bo każdy chciałby mieć po prostu zdrowe dziecko i wcale nie marzy o tym, aby to właśnie jego syn czy córka poprzez swoją chorobę zmieniali świat na lepszy. Każdy rodzic oddałby wszystko za zdrowie swojego dziecka i nie pragnie niczego innego. Czasami jednak jest jak jest. I tak się po prostu zdarza, że niektórzy ludzie właśnie w tej sytuacji się znajdują. Myślę, że wtedy zamiast rozpaczać i pogrążać się w depresji, należy poszukać czegoś więcej, co dana sytuacja może wnieść do ich życia i do życia innych ludzi.
Często powtarzam moim fundacyjnym matkom, że bez względu na to jak górnolotnie by to brzmiało, uważam że dzięki swoim chorym dzieciom mają one do zrealizowania misję w tym świecie, która polega właśnie na uczeniu ludzi empatii, wrażliwości, pomagania, wdzięczności.
To właśnie rodzice chorych dzieci pokazują nam często siłę i to, że można być szczęśliwym bez względu na wszystko…
Oni są moimi bohaterami …
Fragment książki Między Niebem a Ziemią. Książka pełna cudów., część „Jest więcej…”
Zamierzamy bardzo świętować nasze 10-lecie. COVID nam w tym nie przeszkodzi. Szczegóły wkrótce…
Dziś na badaniach endokrynologicznych w Akademi Medycznej. Sasza przytył 2kg i urósł kolejne 10 cm w ciągu 7 miesięcy. Brakuje już tylko 5 cm żeby dogonić zdrowych rówieśników.
To bardzo dobra wiadomość ,kolejne badania kontrolne już w lipcu i według lekarzy to wtedy Saszek powinien być na równi z 6 latkami!
Dziś nasz Kubuś kończy 6 lat ! Kubusiu życzymy Ci wszystkiego co najlepsze, dużo zdrówka i miłości
Kochani, czy wiecie, że w tym roku nasza Fundacja obchodzi swoje 10-lecie?
Z tej okazji w każdy weekend tworzy się niezwykła książka o ostatnich dziesięciu latach Fundacji autorstwa naszej założycielki Sylwia Zarzycka.
To będzie unikatowa pozycja zawierająca nie tylko fakty, co działo się przez te dziesięć lat w naszej Fundacji, ale również opowiadająca o tym jak pomaganie innym zmienia życie, nadaje mu sens i kierunek, sprawia że odkrywamy to, co jest w życiu najważniejsze..
Ta książka to opowieść o tym, że przypadkowe spotkania wcale nie są przypadkowe.
Że niekiedy rzeczy się dzieją w sposób, którego nawet nie planowaliśmy i o którym nawet nie marzyliśmy.
To świadectwo wyjścia z ciężkiej choroby.
To w końcu historie niezwykłe kilku naszych podopiecznych.
Ta książka to prawdziwa historia życia między Niebem a Ziemią. Życia, które jest dowodem na to, że jest więcej .